I że ci nigdy nie odpuszczę
tenis | Wielki mistrz to błogosławieństwo dla każdego sportu. Lepiej może być tylko wówczas, gdy mistrzów jest dwóch.
Wtedy można dobrze sprzedać rywalizację stylów i osobowości. Cichy kontra Wygadany, Elegancki vs Szorstki, Skromny przeciw Zarozumiałemu... Przeciwieństwa zawsze się znajdą.
Na takim napędzie od lat jedzie wiele dyscyplin – zawodowy boks, Formuła 1, snooker, ale chyba najpłynniej tenis. Sławni i arcybogaci walczą tu przez okrągły rok, a przedstawienie przenosi się z jednego kontynentu na drugi – sezon rusza na antypodach, później są USA, Europa, znów Ameryka, Azja i powrót na Stary Kontynent. Dzięki temu dzisiejsze gwiazdy kortu – Roger Federer, Novak Djoković czy Rafael Nadal – świecą pod każdą szerokością geograficzną.
Ci gracze weszli już do historii. Nikt w erze nowożytnej – rozpoczętej umownie w 1968 roku, kiedy tenis stał się sportem w pełni zawodowym – nie rozegrał przeciwko sobie tylu meczów, co wspomniana trójka. Na czele są Nadal z Djokoviciem, którzy mają za sobą 42 spotkania (Hiszpan wygrał 23), na drugim stopniu podium stoi para Federer – Djoković. Marcowy finał w kalifornijskim Indian Wells był ich 38. starciem (mimo porażki Szwajcar wciąż jest górą z 20 zwycięstwami). Para Nadal – Federer jest w klasyfikacji nieco dalej, choć 33 mecze to też niezły wynik.
Bez wielkiego przeciwnika po drugiej stronie siatki nie da się dobrze grać. Zawodnicy wiedzą o tym najlepiej i doceniają klasę rywali. Słowa o tym, że mocny oponent pomaga wznieść się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta